Poniedziałek, 23 listopada 2020 r.
Pracuje nad seminarium, do którego chce cię zachęcić, bowiem da ci solidne podstawy do rozumienia różnicy pomiędzy światem emocji a światem uczuć.
Na czym opiera się wartość tej wiedzy i jak jej będziesz mógł używać?
Moje przekonanie o ogromnej użyteczności różnicowania, czym są emocje a czym uczucia, jest poparte doświadczeniami
zmian w zarzadzaniu własnym światem wewnętrznym przy nowo zyskanej kompetencji, u tych, którzy ją poznali.
Poczucie stabilności mentalnej, tak niezbedne w budowaniu sobie życia, jest mało prawdopodobne bez znajomości różnicy pomiędzy emocjami a uczuciami, bowiem jak poczuć stabilność, jeśli podstawy są nieugruntowane?
A przecież każdy chce być panem własnego świata wewnętrznego, bo stąd, w dużej mierze, zaczynasz być panem swojego losu.
Czym jest autentyczne ja, a czym jest „oprogramowanie”, opisałam szczegółowo w książce:
Consciousness Spirit Soul... and the Ego: Intimate relationships from the view of two Is’ Authentic Identity and the Ego.
Mimo że wielu czytelników opowiedziało mi o doświadczeniach zmian, jakie pod wpływem wyczytanej tam mądrości poczynili, to nadal mi czegoś brakowało do gruntownej użyteczności mojej wiedzy.
Brakowało dokładnie tego, co chcę ci w moim seminarium przekazać – zupełnie pomijanych przez psychologię podstaw, jak budowanie domu bez fundacji.
Bez nich jasność jak żyć i jak się rozwijać, pozostawała filozofią i być może mądrymi i ciekawymi ideami, ale nie systemem instrukcji pomocniczych.
Trochę jak zebrane do jednego worka części maszyny bez obrazka, co składamy.
Obrazek, narysowany tu przeze mnie, mam nadzieję klarownie, przyniesie ci nie tylko jasność różnic pomiędzy emocjami a uczuciami, ale również jak będziesz mógł tę jasność wykorzystać do przyszłego rozwoju osobistego. Rozróżnienie, intuicyjnie wydaje się być oczywiste, bowiem jest podstawą wiedzy o naszej relacji z innymi ludźmi i resztą świata, a jednak mieszanie emocji z uczuciami, szczególnie w zawodowej literaturze psychologicznej jest nagminne.
Na głębszym rozumieniu, czym jest uczucie a czym emocja, opiera się samowiedza i umiejętności zarzadzania swoim życiem wewnętrznym. Jak jednak nabrać kompetencji i poczuć mentalną stabilność, jeśli podstawy są nieugruntowane?
A przecież każdy chce być panem własnego świata wewnętrznego, stąd, w dużej mierze, panem swojego losu.
Jest to również wiedza, którą posłużysz się, aby poukładać wpływy emocji i uczuć na zamierzone i niezamierzone rezultaty we wszystkich związkach i relacjach, jakie współtworzysz z ludźmi. Pokażę ci wiele istotnych różnic pomiędzy emocjami a uczuciami, które, mimo że w pewnej części są dla nas oczywiste, to jednak nie ma dotychczas podobnej jasności na ten temat w naukach psychologiczno-społecznych. Kiedy poznasz źródło każdego z nich i nauczysz się je odróżniać, rozumieć, co one manifestują, nabierzesz wprawy w podejmowaniu decyzji i zaczniesz czuć się bardziej kompetentny na stanowisku szefa swojego życia.
Bez wiedzy, co reprezentują emocje a co uczucia, czym się różnią i jakie jest zadanie jednych a jakie drugich w twoich doświadczeniach, nie łatwo jest nabrać poczucia jasności, pewności i spokoju w podejmowaniu życiowych decyzji.
Moje nadal rozwijające się rozumienie różnicy pomiędzy emocjami a uczuciami wzięło się z pytań, przemyśleń i wynikających z nich doświadczeń. Dzisiejszy stan wiedzy naukowej, opartej głownie na obserwacji świata fizycznego, nie daje odpowiedzi na wiele pytań reprezentujących nasz świat duchowy, czy uczuciowy. Wyniki uzyskiwane poprzez akceptowane od lat i oczywiste tematy badań akademickich i naukowych, nie wnoszą nic w rozwój wiedzy o subtelnych różnicach pomiędzy emocjami a uczuciami. Pomimo, że potrzeba takiej wiedzy jest powszechna, to wsparcie na drodze rozwoju badan nad jaźnią, duchowością, czy uczuciami, które przyniosłyby poważny wkład w rozwój świadomości człowieka, jest znikome. Nasz świat wewnętrzny, pozostawiony religii, lub samym sobie, jest naszą prywatną sprawą dopóki nam się cos w głowie nie popsuje. Wówczas nauka w nas inwestuje, z tym, że już za późno na klarowanie wiedzy o przyczynach i energia idzie w skutki, czyli w objawy. Stąd przeważająca cześć funduszy idzie w farmakologię i medycynę, które zdrowiem się przecież nie zajmują. Służba zdrowia jest skupiona na chorych, a to, czemu się przyglądamy będzie się uwyraźniać, przybliżać, powiększać. No, ale to już inny temat.
Tematy naszego świata wewnętrznego, posortowanie refleksji nad ludzkimi doświadczeniami, maja szansę być głównym nurtem w przyszłości, jeśli się nad nim skupimy. Bowiem to tam zaczyna i kończy się nasze zdrowie w każdym jego aspekcie. Obecne i nadchodzące jeszcze większe zmiany w stosunkach międzyludzkich staną się, miejmy nadzieje, przyczyną do autentycznej troski o siebie, która zaczyna się od rozjaśniania umysłu.
Ogromnie ważne jest dziś, aby inwestować w klarowność naszej wiedzy o sobie, by tworzyć doświadczenia, które dodają nam energii i przynoszą radość z życia. A nie jedynie wówczas, kiedy cierpimy, bo nasza wiedza o sobie jest pogmatwana i tworzymy doświadczenia bolesne dla nas i dla naszych bliskich.
Poniedziałek, 10 sierpnia 2020 r.
Po długiej podróży z Kostaryki z czterema przesiadkami, dwiema z zatrzymaniem się na kilkanaście godzin w hotelu, przyleciałam do Warszawy z lekkim sercem i zmęczonym ciałem. Moja córka i zięć zakwaterowali mnie w swoim niezamieszkanym mieszkaniu w samym sercu Warszawy, pod tym samym adresem, co biuro Prezydenta Miasta, wiele zamieszania, kiedy podaję swój adres urzędnikom rządowym „… nie, to nie może tam być, to budynek rządowy!”. Cóż, to ten sam adres, ale inny budynek; ludzie się często spierają z faktami.
Nie żyłam w Polsce od 28-u lat i odejmując 5 lat, kiedy przyjechałem tu na studia w latach 80-tych, to tak naprawdę minęło 40 lat odkąd czułam się w Polsce u siebie w domu. Dziś ten kraj jest dla mnie tak obcy jak Zimbabwe.
Dodatkową trudnością jest to, że wyglądam i mówię po polsku jakbym żyła tu zawsze. Ludzie w biurach, do których załatwiam sprawy związane z powrotem na stałe, rzucają mi skróty i używają żargonu urzędowego, z pewnością znanego wszystkim mieszkańcom mówiącym po polsku, ale dla mnie to jak język Ndebele. Typowe w kulturze polskiej i pożyteczne w wielu wypadkach założenia z góry i szybkie domyślanie się, komu i o co chodzi, są również powodem do szufladkowania i pomyłek perspektywicznych. Tworzą one ograniczenia horyzontalne, przy jednak niezwykłych możliwościach głębi dusz. Oznacza to, że widoczny potencjał duchowy, który bez większego wysiłku da się zgłębić w godzinę rozmowy z nowo poznaną osobą, u wielu w następnej godzinie widzę brak otwarcia na nowe, ciekawości świata wewnętrznego, i w dużym stopniu wokół nich. Być może nie jest to kulturowe, ale ogólnoludzkie, to jednak w innych kulturach, jakie znam, nie ma parcia do założeń, szybkiego tworzenia związanych z nimi silnych pozycji emocjonalnych, i do obstawania przy błędnych opiniach na temat innych osób.
Wewnętrzny świat nie ma granic jak w głębi tak i na powierzchni, i już nie polskie, ale ogólnoludzkie jest rozpływanie się horyzontalnie w poszukiwaniu prawd lokalnych, podczas kiedy prawdy ponad kulturowe i ponadczasowe, tak niezbędne w rozumieniu życia, pozostają nietknięte. Często uważane niepotrzebnym zaprzątaniem głowy tematami niemożliwymi do zrozumienia.
Jak widzę mój powrót do Polski ma sens, jeśli tworzy we mnie zapal by siać ziarna powszechnego zainteresowania rozumieniem życia, opartym na jaźni bytu ponadczasowego i mądrości podkulturowej, którymi nie tylko wybrani będą się karmić przez wiele pokoleń.